Pamiętniki kurtyzany. Aleksandra cz. 2
Namiętne pocałunki z tańczącymi językami jeszcze chwile trwały, Ale czas było pokazać coś więcej mojemu kochankowi. Ostatni pocałunek i zaczęłam zsuwać się niżej – widać było że stwarza mu to przyjemność. Delikatnie smyrając włosami po brzuchu dotarłam to ogromnego kutasa. Żołądź była nabrzmiała, a jaja twarde jak cegły. Wiedziałem, że tego chce. Pociągnęłam językiem delikatnie po szewku żołędzi z dołu go góry.
- O ja pierdolę – zajęczał.
Powtórzyłam drugi raz, ale od samej nasady członka do samej góry.
- Spuszczam się. Nie dam rady.
- Dasz, dasz. Zobaczysz.
Wiedziałam, że muszę go przytrzymać. Za to co mi zrobił, będzie długo „cierpiał”. Ugniatając delikatnie jajka lizałam żołądź, aż jeszcze bardziej nabrzmiała. Potem zaczęłam coraz głębiej wsadzać chuja do ust jednocześnie coraz mocniej ssałam tą wielką pałkę. Zaczął jęczeć jak stary niedźwiedź. Widać było, że jest na granicy wytrysku. Ścisnęłam chuja u nasady i jeszcze bardziej zaczęłam obciągać jego wielkie prącie. Też byłam znów napalona. Czułam, że srom ponownie wypływa mi z pochwy. Jak uda robią się mokre i lepkie.
- Teraz trochę popierdolisz. – Przerwałam obciąganie i usiadłam okrakiem na brzuchu delikwenta, tyłem do niego.
- O kurwa. Już prawie doszedłem.
- Wiem, ale jeszcze nie czas na śmietankę.
Uniosłam biodra i ręką wsunęłam grubasa do mojej wilgotnej cipki. Przeszły mnie ciarki. Już chciałam nowego orgazmu. Znów byłam cholernie napalona. Wbiłam się na niego aż do samego końca. Było wspaniale. Musiał też mieć niezły widok – dokładnie widział jak mnie pierdoli. Nachyliłam się przodu i pierdoliłam kutasa tylko ruchami bioder. Chuj penetrował mnie dokładnie na długość i szerokość. Był naprawdę idealnie stworzony do mojej cipki. Poczułam jak rękoma obejmuje moje pośladki i przy każdym ruchu kopulacyjnym jeszcze bardziej dociska pupę na swojego penisa.
- Aaaa! – jęczał.
- Dawaj, dawaj, jeszcze – powiedziałam, przyśpieszając ruchy.
- Strzelam zaraz!….Już!
Wyskoczyłam szybko z napiętego do granic członka i poczułam jak fala gorącej spermy tryska na moją dupę. Obróciłam się i chwyciłam pałę prawą ręką. Sprawnie jak perfekcyjna masażystka – wiedziałam gdzie uciskać – wyciskałam spermę do ostatniej kropli. Ale chuj ciągle stał. Ostatnie jeszcze całkiem zasobne strzały trafiły na moje cycki. Waląc konia lewą ręką jeszcze masowałam jaja, aby cenny nektar cały wydobył się z nasieniowodów. Facet miał maślanki w oczach. Patrzył obłędnym wzrokiem rannego Rysia. Ale on nie cierpiał – był prawie wniebowzięty. To był wzrok całkowitego spełnienia.
Znów leżeliśmy obok siebie. Spoceni, zdyszani i szczęśliwi. Jak to możliwe, że ten facet mnie tak podnieca – pomyślałam. Do tej pory po prostu był seks i prawie zawsze nic więcej. Jakiś kwiatek, czekoladki, ale żadnego uczucia. Przytulił się do mnie. Szczerze, nie pamiętam ale chyba na parę minut zasnęliśmy. Gdy się obudziłam leżeliśmy „na łyżeczkę”. Poczułam, że mnie coś uwiera w pośladek. Jacek obejmował mnie jedną ręką której dłoń spoczywała na mojej piersi. Poruszyłam się delikatnie aby poprawić pozycję, ale uwieranie nie przestawało dokuczać. – Co to jest? – pomyślałam i ręką sięgnęłam do tyłu. Gdy dotknęłam tego czegoś aż mnie zamurowało. To był znów nabrzmiały penis, który jasno dawał do zrozumienia, że znów jest gotowy do ostrego pierdolenia.
- Przeszkadza? – Jacek zapytał.
- Troszeczkę. Może umieścisz go tam gdzie jego miejsce?
- Nie ma sprawy, będzie nam obojgu tak wygodniej.
Już czułam, że byłam wilgotna. Moja napalona kuciapa też tego chciała. Chciała poczuć tego ogiera w sobie aby ruszał się w środku jak młot pneumatyczny.
Ręką lekko rozsunęłam pośladek i wszedł we mnie bez żadnego problemu. Jeszcze się lekko docisnął i zaczął powoli wykonywać ruchy kopulacyjne. Przycisnęłam jeszcze jego dłoń do mojego cycka i bardziej nastawiłam dupsko do pieprzenia. Rżnął mnie ostro. Wchodził głęboko aż do samego końca. To było wspaniałe. Znów powtórzyło się uczucie sprzed kilkunastu lub może kilkudziesięciu minut. Wspaniałe chwile dzisiaj seksualnej rozkoszy. Leżąc tak na boku patrzyłam prosto w lustro, które wisiało na ścianie. Jakby specjalnie tutaj zawieszone dla dwóch kochanków pierdolących się bez opamiętania. Nie wiem ile trwała ta kopulacja, ale w pewnym momencie wyszedł penisem z pochwy i delikatnie przewrócił mnie na plecy. Pocałunek w usta i ustawił się między moimi nogami. Penis – czerwony, wielki i mokry sterczał nad moim wzgórkiem łonowym. Delikatnie rozchylił wargi sromowe i znów wszedł do końca. Wspaniale. Byłam napalona jak nigdy dotąd. Moje stopy oparł na swych barczystych ramionach i zaczął mnie po prostu pierdolić.
- Ruchaj mnie aż do końca – coś zabełkotałam w mgle nieświadomości. Byłam w stanie totalnego upojenia. Ale nie alkoholem tylko seksualnością. Właściwie to byłam pijana – ale ze szczęścia.
Patrzył się głęboko w moje oczy i widać było, że jest zadowolony. Temu facetowi nie trzeba tabletek na erekcję. Czułam tego drąga cały czas jak młóci mi pipę. Cycki mi skakały w rytm jego posuwistych ruchów – coraz szybciej i szybciej. Raj.
Mój orgazm zbliżał się szybko. Jacek przyspieszył ruchy i wyczułam, że też zaraz dojdzie.
- Razem – powiedziałam. – Razem dojdźmy.
- Ok.
Lekko spowolnił, a ja już czułam żar rozlewający się w podbrzuszu. Fala przyjemnego gorąca rozeszła się od łona po szyję. Skurcze pochwy potwierdziły następny orgazm tego dnia. Doszłam z potężną dawką zadowolenia.
Sekundę później z wyjętego penisa strumień spermy trysnął na mój brzuch i cycki. Jak z węża strażackiego zalał mi spocone i rozgrzane ciało. Ale strumień nie chłodził. Sperma była gorąca. Bo jak inaczej jak jego jaja były rozpalone do temperatury pieca hutniczego.
Jeszcze wycisnął z penisa resztki nasienia i padł obok mnie całkowicie bez sił. Leżałam tak jakby w jakimś błogostanie. Nie chciało mi się nawet palcem ruszyć. Czułam, że jestem spełniona jak nigdy. Ten ogier tak mnie wychędożył, że spokojnie mógł mieć harem a ja byłabym jego główna nałożnicą.